niedziela, 14 lutego 2016

Walentynki i roczek...

W sumie można rzec, że nigdy nie obchodziliśmy walentynek tak hucznie. Byli goście i tort itd. Tylko, że tort zamiast serduszka był ze zdjęciem synka. W końcu rok temu 13 lutego przywitaliśmy go na świecie. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Ale przecież nie muszę mówić bo każda z nas pamięta poród. A dziś ten mały chłopczyk biega po całym domu z uśmiechem na ustach. Zaczepia i zabiera wszystko czego mu nie wolno. I jeszcze patrzy czy ktoś mu zwróci uwagę. Rok szybko zleciał, synek coraz bardziej samodzielny. Coraz więcej umie i mogłabym tak o nim pisać i pisać. Goście dopisali, choć wszystkich nie było. Zamiast prezentów prosiliśmy o pieniądze bo chcemy dzieciom zrobić plac zabaw na podwórku, wiec się przydadzą. Szykowania jak zwykle dużo i w sumie się nie wyrobiliśmy, nawet tym razem balonów nie było uwieszonych. Ale najważniejsze, ze jedzenie wszystkim smakowało i tort, który sama upiekłam. A co do Walentynek nie świętowaliśmy, mam zamiar w przyszłym tygodniu wybrać się z mężem gdzieś ale co z tego wyjdzie, nie wiadomo.

5 komentarzy:

  1. U mnie notka po tylu miesiącach.
    Zazdroszczę Ci tej szczęśliwej rodziny :)
    Anika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostaw mi jakiś namiar na Twojego bloga. Jestem ciekawa co u Ciebie słychać po tylu latach:)
      Pamiętasz mnie?

      Usuń
    2. Zostaw mi jakiś namiar na Twojego bloga. Jestem ciekawa co u Ciebie słychać po tylu latach:)
      Pamiętasz mnie?

      Usuń
  2. Wszystkiego najlepszego dla synka:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego dobrego dla synka :)

    My spontanicznie mieliśmy wybrać się do kina, ale raz: nie zaklepaliśmy sobie biletów dzień wcześniej z rana i po południu już nie było z czego wybierać, a dwa dzieciaki się nam pochorowały.

    OdpowiedzUsuń