piątek, 6 listopada 2015

...

Czas ucieka już mamy listopad a w sklepach można już zobaczyć ozdoby świąteczne. Dopiero co Wszystkich Świętych było za chwilę 11 listopada. A tak na prawdę wiele osób już myśli o Bożym Narodzeniu. I wiecie zanim sie obejrzymy to będziemy stawiać choinkę. 
Ae nie o tym miało być...
CO u nas?
Dobrze dzieci zdrowe (odpukać). Chociaż na cmentarzu nie były, pojechał tylko mąż (był u moich dziadków i jego rodzinie) a ja potem z nim wieczorem jeszcze do mojej kuzynki i chrzestnego. E dostała gorączki z soboty na niedzielę i dlatego zostaliśmy w domu. I nawet dobrze zrobiłam bo akurat gdy K. był na mszy dostała gorączki prawie 39. Ogólnie jestem przyzwyczajona że wysoko gorączkuję i jestem przygotowana, zawsze w domu jest coś przeciwgorączkowego. Ale to norma przy dzieciach na pewno wiecie. Ale wieczorem stało się coś takiego, że następnego dnia jeszcze to przeżywałam. Wygadałam się potem koleżance i było lepiej. Ale aż nie wiedziałam co mam zrobić. 
Tak jak pisałam wieczorem jechaliśmy na jeszcze jeden cmentarz a dzieci zostały z moją mama. E. oczywiście zasnęła i jak przyjechałam to szłam ją zanieść do jej pokoju do spania. Jak ją niosłam to czułam że jest cała rozpalona, położyłam ją do łóżka a ona otwarła oczy. Ogólnie jest tak że jak się przebudzi to mówię aby poszła spać i ona śpi dalej. A teraz leżała z otwartymi oczami i pomimo, że do niej coś mówiłam to ona nei reagowała. Powiedziałam jej że zmierzymy temperaturę i dam jej syrop a ona nic cały czas patrzyła się na mnie. No ale nic poszłam po termometr i chciałam jej zmierzyć (mamy taki do ucha) i jak tylko przyłożyłam go do niej to zaczęła się jakby rzucać. Nie było to jakoś mocne ale nie pozwoliła sobie na to. Na syrop tak samo reagowała. Jest to dziwne bo ona uwielbia i syropy brać i mierzyć temp. Sama często do mnie przychodzi i mówi że chce. No ale nic wzięłam ją na ręce i usiadłyśmy a ja ją przytuliłam. I tak sobie siedziałyśmy i na każdą próbę reagowała tak samo do tego jeszcze płakała. Doszło nawet do tego, że była przytulona do mnie a po chwili się odpychała. Trwało to może  z 5 minut może trochę dłużej. Po czym zwymiotowała, popłakała się ja ja zostawiłam chwilę z mamą i poszłam położyć spać. Po chwili przyszła mama i mówi że już  śpi ale nie ma tak mocnej temperatury. Jak S. zasnął to poszłam zmierzyć jej temp i miała troszkę ponad 38, dostała syrop i ładnie już spała. Później spała z nami i od tego czasu gorączki juz nie miała. W poniedziałek nie zaprowadziłam jej do przedszkola aby sprawdzić czy jeszcze będzie gorączkować. Ale już nie miała wiec od wtorku znowu poszła. Szczerze nie wiem co o tym myśleć. Mam nadzieję, ze więcej się to nie powtórzy. 
A dziś nockę spędzimy sami, maż ma spotkanie z kolegami z pracy. Tak więc szukam inspiracji, najprawdopodobniej spędzę go w szlafroku przy herbatce a do tego może książka albo film? Zobaczymy.

1 komentarz:

  1. Niestety tak to już jest z dziećmi. My na grobach też nie byliśmy bo całą niedzielę przeleżałam w łóżku z jelitówką i mąż nie chciał mnie w tym stanie zostawiać z dwójką dzieci.

    OdpowiedzUsuń