Długo nas nie było, ale tydzień spędziłam z S. w szpitalu. Po kolejnej wizycie u naszej Pani doktor na wynikach znowu były bakterie w moczu, więc skierowała nas na oddział aby pobrali mu mocz przez cewnik. Aby ten wynik był najbardziej miarodajny. Od razu jeszcze tego samego dnia do nich dzwoniłam ale że był piątek to kazali dzwonić w poniedziałek. W poniedziałek umówiłam się na wtorek na pobraniu moczu. Mieliśmy skierowanie do szpitala i mogliśmy być od razu przyjęci, ale stwierdziłam że lepiej na wynik poczekać w domu. I choć po raz kolejny musiałam zapłacić za wyniki to stwierdziłam ze tak będzie lepiej tym bardziej że miałabym problem z E. z kim ją w tym dniu zostawić. W czwartek tata mi odebrał wyniki i niestety okazało się że te bakterie są tak wiec zadzwoniłam sobie do Pani doktor aby ją poinformować o tym i od razu stwierdziła żeby tego samego dnia stawić się na oddziale bo kolejnego dnia było przecież święto. Tak więc od czwartku miał podawany antybiotyk przez 7 dni. W poniedziałek miał jeszcze robione usg i ukm jest tylko na lewej nerce (tak jak było na drugim badaniu) ale jest nieznaczne z tego co mówili. Tak więc nerki chyba są ok. A w środę wyszliśmy do domu i będziemy musieli powtórzyć badanie aby sprawdzić czy jest ok i iść na szczepienie, które musiałam przesunąć. Eh mam teraz tylko nadzieję, ze jak pojedziemy do Poznania tego 18 to nie zostawią nas na oddziale i tylko porobią badania i odeślą do domu. Trzymajcie kciuki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz