poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Zaległości...

To się nazbierało. Po wakacjach fajnie ale już o nich praktycznie nie pamiętamy. Szybko zleciał ten czas i znowu mąż w pracy a my w domu. Na szczęście czuję się lepiej, jem prawie normalnie. Czasami grzeszę czymś gazowanym albo chipsami. Córeczka czasem dokazuje, ale ogólnie jest grzeczna, w miarę słucha. Jeszcze nie woła na nocnik. Czasami jej sie zdarzy, czasami powie po fakcie rożnie to bywa. Czuję, że się spóźniłam. Bo był czas, ze wołała prawie cały dzień a na drugi już nie chciała za bardzo, może jakbym ja bardziej na początku przypilnowała to już byśmy to miały za sobą. Ale akurat ja poszłam do szpitala potem nie miałam na nic sił i jakoś to zaniedbałam. Liczę, że jeszcze nam się uda do końca roku, ale zobaczymy. 
Ostatnio kupiliśmy trampolinę ogrodową. Radość małej jest ogromna. Ledwo była złożona to od razu weszła i szalała. Lubi skakać i nawet jej to wychodzi, kopie sobie też tam piłkę albo biega w koło. Wygląda to dość śmiesznie bo nóżki jej się plączą i się przewraca, ale jej śmiech mówi wszystko. Chcieliśmy wziąć ją do zoo w niedzielę, ale wiał taki wiatr, że zrezygnowaliśmy bo nie chciało nam się chodzić. Wybierzemy się na pewno jak będzie ładniejsza pogoda a wierzę, ze jeszcze będzie. Bo od kilku dni zrobiło się tak jakoś pochmurno, wieje wiatr zimny i czasem pada. Ale troche też musi więc czekamy na parę jeszcze cieplejszych dni. 
Ja do lekarza idę w piątek i jestem ciekawa co mi powie. Mam nadzieję, ze nie będzie problemu z wagą, będę musiała się chyba jutro zważyć i skontrolować czy znowu za dużo nie przybyło. Jakiś czas temu miałam wróżoną ilość dzieci. No i najpierw na dworze i wyszło chłopiec, chłopiec, niewiadoma, dziewczynka, chłopiec i dziewczynka. Ale że troszkę wiał wiatr to stwierdziliśmy, ze wejdziemy do domu i zobaczymy czy się sprawdzi. I wiecie co? Wszystko się sprawdziło oprócz ostatniego bo wyszedł chłopiec i cioteczka teraz za każdym razem mówi, z eto na bliźniaki :D I nie pomagają moje tłumaczenia, że to niemożliwe.
Tak chaotycznie mi wyszło dzisiaj i długo a chciałam jeszcze napisać o mojej kuzynce a raczej o jej synku bo siedzi mi to cały czas w głowie i przez to martwię się moja ciążą.
Kuzynka urodziła 7 sierpnia i na początku nic nie wskazywało, ze tak się sytuacja potoczy. Okazało się, ze mały urodził się z zapaleniem płuc a wieczorem okazało się, że dodatkowo ma chore serduszko. Co się okazało potrzebna była operacja bo miał żyły zamienione przy sercu. Choć mały ma przeszło tydzień to przeszedł już chyba 3 operacje i walczy o  życie. Lekarze nie dają za bardzo szans, serduszko do dzisiaj jeszcze nie ruszyło cały czas jest podłączony. My czekamy na szczęśliwą wiadomość, ze już wszystko jest ok. Łzy same cisną się do oczu i jakoś siedzi to we mnie i się martwię. Jej ciąża przebiegała bez problemów do samego końca aktywna itd. Dlaczego tak się dzieję?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz