Małżeństwo nie jest stanem, jest umiejętnością. W małżeństwie ważne jest nie tylko dobrać się zaletami, ale i wadami. Magdalena Samozwaniec
piątek, 28 września 2012
Po weekendzie...
Długo się zbierałam, ale w końcu coś napiszę :) Otóż w piątek tydzień temu znajoma szła z mężem na weselę a ja zaproponowałam, że zajmę się ich córeczką przez ten czas. Mała ma 3 miesiące i straszny śmieszek ogólnie. Oczywiście obawiałam się jak to będzie, czy ładnie będzie spać czy ja dam radę. Najbardziej bałam się chyba, ze się nie obudzę. Przywieźli ją przed 19 bo była jeszcze z nimi na obiedzie. Zasnęła akurat przed odjazdem koleżanki i tak sobie ładnie spała przez prawie godzinkę. Potem jak się przebudziła, prawdopodobnie jej się coś przyśniło tak zaczęła płakać. Już myślałam, że będę musiała dzwonić, ale na szczęście usnęła. Początkowo myślałam, że chce jeść i chyba przez to ją wybudziłam bardziej ze snu. Ale potem już ładnie spała. Kolejny raz obudziła się koło 1 i wręcz wszystkich w domu obudziła :) Ale ogólnie nie było tak źle, potem jeszcze koło 4 się przebudziła. Spałam bardzo czujnie i praktycznie co się ruszyła to byłam w pogotowiu :) Co prawda nie wstawałam za każdym razem, ale otwierałam oczy i sprawdzałam czy śpi. Rano obudziła się o wpół do 7 i wtedy dopiero jadła. Po jedzeniu trochę zabawy potem znowu sen. I jeszcze bajeczka była przeczytana i kolejna butelka. Znajomi przyjechali po nią koło 14 chyba i mała już chyba wyczuła bo stała się marudna. Ale gdy tylko zobaczyła rodziców a mam wzięła na ręce to był spokój. Oczywiście od razu chciała się przytulić do cyca i piła mleczko. Tak więc była zadowolona. Ogólnie noc nie była taka zła. Rano czułam się wyspana ale koło 16 byłam tak zmęczona, ze nie wiedziałam co mam zrobić, być może było to związane również z pogodą bo była pochmurna, ale aż oczy mnie bolały. Jednak myślę, że aż tak źle nie było. Bałam się strasznie bo wiadomo jak to jest jak się zajmuję czyimś dzieckiem. Więcej strachu czy się coś nie stanie itd. Po tym doświadczeniu pojawiły się również obawy jak ja sobie poradzę z naszym dzidziusiem. I nie powiem czasami jak się na tym zastanowię to boję się i martwię. A z drugiej strony nie mogę się już doczekać aż maleństwo będzie z nami. Choć mam nadzieję, że pojawi się w terminie w grudniu co by na 100% remont był skończony i wszystko posprzątane i przygotowane :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)


Nie bój się, z Waszym dzieciątkiem dasz sobie radę, bo to w Końcu będzie TWOJE dziecko, które będziesz znała :)
OdpowiedzUsuń