piątek, 29 lipca 2011

36. Nadrabiamy zaległości...

Oj trochę mi się nazbierało ale może po kolei :)
Zacznę najpierw od wyjazdu nad morze. Tak wiec wyjechaliśmy w czwartek a nasza podróż dosyć długo trwała gdyż jechaliśmy an trzy samochody. I żeby jechać wspólnie musieliśmy dostosować prędkość do każdego a szczególnie do kuzynki, która jechała z małym dzieckiem i nie dość sprawnym autem. Dojechaliśmy na miejsce około 22 i zaraz zaczęliśmy rozwijanie namiotów. Ledwo było coś widać ale daliśmy radę. Rozpakowaliśmy także bagaże z samochodów i chwilkę posiedzieliśmy. A potem od razu spać bo każdy był wykończony jazdą. Następnego dnia wraz ze znajomymi i wujostwem udaliśmy się na plaże. Ale pogody za bardzo nie było bo na niebie  pojawiły się chmury i trochę kropiło. Ale wybraliśmy się na długi spacer. Potem zajrzeliśmy na molo. W tym czasie trochę się wypogodziło i K. kupił piłkę. Chłopacy zaczęli grać na plaży a dziewczyny posiedziały i parę zdjęć porobiłyśmy. Akurat zaczął się trening ratowników i obserwowaliśmy całą akcję. A potem wróciliśmy do domku. I dzień dość szybko zleciał. Następnego dnia przywitało nas słońce i od rana udaliśmy się na plaże aby wygrzewać się na  niej prawie cały dzień. Bardzo ładnie się przez to opaliłam. Niestety niedziela nie była taka słoneczna i również krążyliśmy obok morza odwiedzając stoiska. Nasi znajomi tego dnia odjeżdżali więc wróciliśmy wcześniej do domku. I potem spędziliśmy praktycznie cały tydzień z wujostwem i kuzynostwem. W tygodniu były chyba dwa ładne, słoneczne dni. We wtorek dalej dopiekaliśmy ciałka a w inne dni K. pomagał wujowi przy domku bo mieli kilka rzeczy do zrobienie. Natomiast dzień przed wyjazdem dopiero po południu wyszło słońce i opalaliśmy się na trawniku. Muszę  przyznać, ze ten czas nawet szybko minął. Niestety namiot nie był tak wygodny, ale przeżyliśmy nawet gdy trochę padało :) Raz tylko szliśmy do domku nad ranem gdy przyszła burza. Po powrocie zdążyłam tylko przejrzeć ciuchy u wywalić do prania bo następnego dnia jechaliśmy do teściowej. Znaczy się rodziców męża. K. miał pomagać bratu a że miałam jeszcze tydzień wolny więc pojechałam z nim. Gotowałam obiady itp. Spędziłam trochę czasu chodząc na mieście choć dużo tego nie było bo pogoda też nie dopisywała. Ale nie było tak źle. Ale przyszedł dzień, że musieliśmy wracać. Mieliśmy jechać w niedziele i miała nadzieję, ze spędzimy więcej czasu z mężem. Ale prawie do 21 byli na dachu bo ściągali cały i trochę roboty było. A że następnego dnia oboje szliśmy na drugą zmianę, więc mogliśmy się wylegiwać w łóżku. I na tym się skończyło bo od tego dnia się nie widzieliśmy. K. niestety jest cały tydzień u brata bo mu pomaga a potem do pracy. Wstaje o 6 a chodzi spać przed 24 tak wiec jest dość mocno zmęczony. Mamy chwilę tylko aby pogadać, wczoraj nawet 5 minut nie rozmawialiśmy. Ale mam nadzieje, ze jutro przyjedzie i niedziela będzie wolna. Tęsknimy dosyć mocno, ale mam nadzieję, ze przynajmniej będę mogła przekazać mu dobre wieści jak zadzwonię do poradni. Bo pomimo, że zostały 2 tygodnie do wyników to bardzo bym chciała już zadzwonić i chyba w przyszłym tygodniu to zrobię. Mam tylko nadzieję, że nie będzie trzeba dłużej czekać na te wyniki bo mam czasami bardzo nerwowe dni. No ale trzeba uzbroić się w cierpliwość choć ciężko jest.
Na tym bym skończyła :) mam nadzieję, ze ktoś wytrwał do końca. CO do waszych blogów to mam nadzieję, ze udało mi się przeczytać wszystkie zaległe notki ale niestety nie komentowałam. Mam nadzieję, że teraz wszystko wróci do normy i będę już an bieżącą.

11 komentarzy:

  1. to faktycznie duża wycieczka z was była :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Morze mmmm. Tylko pozazdrościć :)Szkoda tylko że tak mało ładnej pogody mieliście ale tam jest pięknie i w deszczu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że wycieczka się udało po mimo, że pogoda nie dopisywała tak jak powinna dopisywać.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dotrwałam do końca ;)

    Widać, ze mimo wszystko jesteś zadowolona z wyjazdu, więc to najważniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To cieszę się , że mimo kiepskiej pogody się dobrze bawiłaś i wypoczęłaś :) ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. xyz: O tak ale głównie przez weekend. Bo potem znajomi pojechali i zostaliśmy my z kuzynem :)

    Całkiem Nie Mała Myszka: Trochę tak, ale na szczęście się opaliłam, więc nie jest tak źle he he A w niepogodzie też można miło spędzić czas.

    Kobiecym Okiem: Tak już bywa, że pogoda zmienną jest. A w tym roku wyjątkowo nie szło jej przewidzieć.

    A_normalna: Oj tak, bo z mężem :) no i jednak trochę wypoczęłam.

    Pani N: Ja również

    OdpowiedzUsuń
  7. Nad morzem musi być pięknie:)

    http://szczesliwykwiatuszek.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj wiem co to znaczy nadrabiać zaległości...ja tylko w weekendy to robię i i tak wszystkiego nigdy nie zdołam przeczytać ;/
    Cieszę się, że tak miło czas spędziliście..najważniejsze to się ze sobą nie nudzić ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzwoń wcześniej o wyniki bo może już są ;) i czekają na odbiór.
    A my może jednak gdzieś się wybierzemy choć jeszcze pewności nie mam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam do mnie po wyróznienie

    OdpowiedzUsuń
  11. Kwiatuszek: Jak dla mnie jest pięknie. Ale w górach również i na mazurach he he uważam, że Polska jest ładnym krajem i wszędzie można znaleźć miejsce na wypoczynek.

    Anielska: Bo tak już jest, ja się staram chociaż czytać w tygodniu ale na komentarze nie zawsze mam czas. A teraz nocki mnie czekają, więc pół dnia spania.

    Anika: Fajnie by było. Może uda się w długi weekend? Daj znać potem.

    Paula: Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń