piątek, 15 marca 2013

Po chcinach...

Ah ale mi ten czas zleciał. Jakoś dni szybko upływają, czasami nawet nie wchodzę na komputer. Dlatego nic nie pisałam o chrzcinach. Datę ustaliliśmy na 9 marca na 17. Nie była to msza choć praktycznie czytania i kazanie było. trwało wszystko około pół godziny a potem wróciliśmy do domu na kolację i ciasto. Było 12 osób plus dzieciaczki, dwie osoby nie dojechały. Szykować pomogła mi szwagierka, teściowa, mama i siostra trochę. No i w sobotę rodzice zajmowali się praktycznie cały czas E. a ja tylko ją karmiłam. Ale ze wszystkim się uwinęliśmy :) Niestety wieczorem córeczka była zmęczona i trudno jej było zasnąć. Pewnie na to wpłynęło też to, ze mnie mało widziała a do tego co chwile inne twarze bo każdy ja chciał itd. Ale zasnęła karmiona na rękach i potem już ładnie spała. Co do ubranka to udało mi się okazyjnie kupić (a właściwie moi rodzice kupili) płaszczyk i spodenki ciepłe i to jej założyliśmy do kościoła. Pod tym miała pajacyka a  w domu ubraliśmy jej sukienkę.
W kościele była grzeczna. Najpierw spała i obudziła się gdy ksiądz polewał jej główkę wodą. Chyba trochę jej się to nie spodobało, ale nie płakała. Dopiero gdy na końcu zdjęcia robiliśmy to zaczęła, więc pojechaliśmy do domu :) I nie wiem jak jest u was ale u nas ksiądz mówił kiedy ja mam trzymać mała na rękach a kiedy przekazać ją matce chrzestnej i odwrotnie. Nigdy się z takim czymś nie spotkałam, ale przynajmniej wiedzieliśmy jak i co.
A z niedzieli na poniedziałek spotkała mnie miła niespodzianka. E. przespała całą noc. Od wpół do 20 spała do prawie 7. Taki nowy rekord bo poprzedni był 9 godzin chyba, więc i tak dużo.  I nie wiem czy wspominałam ale E. już raz przewróciła się z brzuszka na plecki. Jednego dnia przed kąpielą zrobiła taką niespodziankę dwa razy ale potem już się nie powtórzyło. Wiem, ze ma jeszcze czas więc się nie martwię. Zobaczymy jak to będzie dalej.  A teraz dodam zdjęcie, ale po weekendzie pewnie usunę.


14 komentarzy:

  1. Ale ona jest śliczniutka :)
    Paskudną pogodę mieliście :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka śliczna kruszynka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczna ta twoja Emilka i jaka już duża.....
    świetnie że chrzciny sie udały ..... i że dałas radę....
    buziaki dla was....:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na chrzcie mojego chrześniaka calutką msze trzymała go moja siostra (czyli jego matka). Nie było żadnego przekazywania go sobie. Jedynie ja kładłam na nim białą chustkę, a ojciec chrzestny podpalał świecę.
    Co parafia to inne zwyczaje ;)
    I strasznie późno mieliście te chrzciny, nie sądziłam, że robi się je też o takiej godzinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje wszędzie jest inaczej. U nas tak przeważnie się robi, szwagierka miała na mszy o 18.

      Usuń
  5. Ja się wymieniałam z matką chrzestną, mała trochę ciężka była, ale przy chrzcie trzymałam ją ja.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jak byłam na chrzcinach to dziecko trzymała matka, ja kładłam szatkę kiedy ksiądz powiedział że mam to zrobić, potem mówił "matka dziecka może przekazać teraz dziecko matce chrzestnej o ile ona chce" mały był tak ciężki a wcześniej nie miałam go na rękach że nie byłam w stanie go utrzymać :D i po paru minutach go oddałam matce :) urodził się ciężki a potem jeszcze sporo przybrał miał prawie jak był chrzczony :) Emi ma drugie imię czy tylko jedno?
    Anika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na drugie ma Magdalena, ja nie chciałam dawać ale mąż chciał.

      Usuń
  7. Aja byłam na chrzcinach gdy dziecko trzymał głównie ojciec:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale słodzaczek ;)) Teraz to już aniołek prawdziwy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ślicznotka :) pozdram i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń