Dopiero co cieszyłam się ze zdanego egzaminu a teraz leżę w łóżku. Na szczęście był to początek choroby i nie jest źle. Czuję się już lepiej, choć wczoraj bolały mnie mięśnie i głowa. Miejmy nadzieję, że niedługo już będzie całkiem dobrze. W domu się rozleniwię bo dostałam 10 dni chorobowego, aż się zdziwiłam no ale lekarz chyba wie co robi. Tak więc do końca przyszłego tygodnia posiedzę w domu. No i może w przyszłym tygodniu ogarnę bałagan, który znowu się zrobił :) Z nowych wiadomości to podobno umowa już jest podpisana bo wczoraj koleżanki podpisały, więc moja czeka aż wrócę do pracy. Mam przedłużoną do grudnia 2012 tak więc pracodawca zatrudniając z UP dostaje kasę i przez dwa lata nie może zwolnić. Muszą być takie zasady bo niektórzy z firmy mają umowę przedłużaną co 3 miesiące jak dłużej pracują, więc tak wywnioskowałam.
A co do prawka to bez stresu się nie obyło. Choć myślałam, że będzie gorzej. Troszkę może też zdziałała czekolada, której zjadałam prawie całą tabliczkę przed egzaminem. Testy były stresujące bo chyba najważniejsze. W końcu dzień wcześniej cały dzień nad nimi spędziłam :) Gdy już wiedziałam, że zdałam to byłam zadowolona. Obawiałam się tez placu a w szczególności łuku bo gdy o 7 rano go ćwiczyłam to nie chciał mi za dobrze wychodzić. A na egzaminie szok bo tak ładnie i to za pierwszym razem nigdy mi nie wyszedł. Ale może to sprawa innego łuku a przynajmniej tak mi się wydawało. W końcu na placu było kilka obok siebie i inne kolory :) he he niestety według mnie pedały były jakieś dziwne bo w samochodzie instruktora lepiej mogłam je wyczuć. Moze to też za sprawą, że inny samochód, nie wiem, ale egzaminator kilka razy mógł mieć wybite oczy, szczególnie podczas parkowania gdy wjechałam w krawężnik. No ale bywa, dobrze, ze na chodnik nie wjechałam. Kolejnym błędem, który popełniłam było to, ze zgasł mi podczas ruszania na rondzie. Ale na szczęście jeden błąd jest dopuszczalny. A gdy już dojechałam do ośrodka i powiedział, ze egzamin zaliczony pozytywnie to nogi mi się ugięły. Byłam taka szczęśliwa i od razu zadzwoniłam do męża. Według mnie miałam szczęście na egzaminie, ale jakieś umiejętności też posiadam. Tak wiec nie jest źle choć na pewno jeszcze minie troszkę aż będę jeździła tak jak dobry kierowca he he
Cieszę sie, ze mam już to z głowy i że więcej kasy na to nie pójdzie. Bo przyznam, ze ze względu na kasę chciałam zdać za pierwszym razem.
A na koniec jeszcze dodam, ze chcemy rozpocząć osobne żywienie. Teraz gdy kuchnia jest gotowa mogliśmy o tym pomyśleć. Fakt trochę się boję czy ja podołam w roli gospodyni domowej ale i finansowo. Niektórych z was moze to zdziwić gdyż oboje pracujemy i rachunki mamy na pół z rodzicami, ale tak na prawdę nasza wspólna wypłata jest niska. Nawet mój szwagier więcej zarabia niż my razem więc możecie sobie dopowiedzieć. Pomimo tego chcemy zaryzykować z niektórych przyczyn a jak to mój maż powiedział "biednie, ale szczęśliwie". Dopóki będziemy razem się wspierać to damy radę. Pozdrawiam
p.s. zajrzę jeszcze co tam u was i zmykam do łóżka
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Leż w łóżeczku i kuruj się. Zrób sobie cieplutką herbatkę i pod kołdrę uciekaj :*
OdpowiedzUsuńI gratuluję zdania prawka :D
Gratuluję zdania prawka i szczerze zazdroszczę :) Bo ja nie tylko ze względów finansowych sie jeszcze ine zdecydowałam. Przeraża mnie to strasznie :)Choć wiem ze im później będę to odkładac tym trudniej będzie mi się zdecydowac w konu isc na kurs :P
OdpowiedzUsuńAle, kto wie?:) moze sie zmobilizuję :)
Powrótu do zdrówka życzę
Odpiszę wieczorkiem na email a notkę przeczytam też jakoś wieczorkiem :) póki co czasu nie mam weszłam na chwilę :)
OdpowiedzUsuńNo no no:) Moje gratulację! Zdolna dziewczyna:)
OdpowiedzUsuńTo teraz czekaj na odbiór prawka i wypadało by zabrać gdzieś męża na małą wycieczkę:)
http://szczesliwykwiatuszek.blog.onet.pl/
Witaj.
OdpowiedzUsuńWidzę że masz mój stary adres w linkach,
zmieniłam adres bloga.
jak chcesz nowy adres to napisz do mnie na meila.
szczesliwi03@interia.pl
No to moje gratulacje!!!! Ja na placu zawsze obelwałam i to na łuku bo mi też jakis inny się wydawał...tam gdzie trenowałam wychodziło mi w ośrodku ZONK ;( no cóż....3 razy nie zdałam i odpuściłam, to było w 2007 roku.Prawka nie mam do teraz.
OdpowiedzUsuńA co do życia i finansów...my zyjemy z 1 wypłaty 800zł i dajemy radę...wy też dacie ;)))
Paula: niestety za długo nie umiem leżeć. Po jednym dniu mnie wszystko bolało od tego :)
OdpowiedzUsuńAmanda: ja również ze względów finansowych czekałam tak długo. Ale gdybym nie zdała to nie wiem ile bym wytrzymała poprawek. Powiem Ci, że ja na początku to bałam się wsiąść a jak widziałam samochód to panikowałam, ale po kilku jazdach to chętnie jeździłam i teraz pomimo małego strachu chcę jeździć :)
Kwiatuszek: oj już się nie mogę doczekać jak odbiorę prawko, ale przyznam, ze z mężem będę się bała jeździć bo mi kazania może prawić jak to facet he he
Szczęśliwy-związek: ok zaraz napiszę :
Anielska: to może warto się zdecydować. Prawko w przyszłości się może przydać. Ale wiem, że finansowo będzie trzeba to przemyśleć. Podbudowałaś mnie :) bo my szału z kasą też nie mamy, ale damy radę :)
Ta choroba może być właśnie ze stresu. Nie masz tak często, że po egzaminach lub jakichś stresujących sytuacjach lądujesz w łóżku z chorobą? Stres osłabia odporność organizmu. Ja zawsze choruję, gdy stres ze mnie "schodzi".
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę :*
a-normalna: powiem CI, że nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Możliwe, ze to też jest jakiś powód, ale w tym roku już dwa razy mnie łapało i zawsze sobie coś wzięłam i przechodziło a tym razem już nie. Widocznie musiałam wyleżeć :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ze zdrowiem już dobrze i możesz smiało śmigac ;)
OdpowiedzUsuńA co pieniążków, zawsze się jakoś da radę. Ważne, że razem, na swoim i w szczęsciu :)
Mała Mi: już troszkę lepiej, ale w domu jeszcze siedzę.
OdpowiedzUsuńTeż racja :)